Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obrócę się stronę i kędy skieruję moje kroki i gorące chęci odmiany sposobu życia; rozglądam się wokoło i ufam, że pragnienia moje nie spełzną na niczém, że kiedyś jeszcze zostanę człowiekiem i będę godnym, abyś mnie nazwała bratem swym i przyjacielem.”
Przeczytawszy ten list Franusia, długo siedziałam zamyślona, potém otworzyłam szufladę biurka i dostałam z niéj pugilares. Było w nim kilka asygnat, przedstawiających sporą sumkę, a zaoszczędzonych przeze mnie z pensyi miesięcznéj, którą przez całą zimę otrzymywałam od matki na drobiazgi i różne zachcianki.
Położyłam przed sobą pieniądze, usiadłam przy biurku i natychmiast odpisałam Franusiowi w następny sposób:
„Kochany kuzynie! czy pamiętasz ten dzień, w którym piérwszy raz, po powrocie mym z pensyi, przyjechałeś do nas i znalazłeś mię stojącą nieruchomie na progu, z frendzlą od sukni splątaną z firanką?
„Jestem pewna, że pamiętasz ten drobny, dziecinny wypadek i to, jak prosiłam cię wtedy, abyś wprzódy wybawił mię z niewoli, w jaką popadłam i, że uczyniłeś to bardżo chętnie. Otóż wet za wet, kochany kuzynku! Uwolniłeś mię kiedyś z jedwabnych więzów, które, niby symbol wszelkich innych więzów, skrępowały mię były w piérwszym zaraz dniu mego śród świata pobytu; teraz ja przychodzę do ciebie