Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kobiety i prosić, by je ode mnie przyjęła. Mam tyle rozsądku, iż wiem, że szczęście nie przychodzi na zawołanie, że, aby je zdobyć, trzeba żyć inaczéj, niż ja dotąd żyłem...
„Nie bierz więc tego, com ci napisał, za wyznanie miłośne, błagam cię o to, bo nie chcę, abyś mną do reszty wzgardziła...
„Tak, była chwila, krótka jak sen, wyśniony w pięknéj gwiaździstéj nocy letniéj, w któréj zamarzyłem o twoich cudownych, niewinnych, a zarazem rozumnych oczach, o twojém sercu, pełném skarbów nietkniętych... tak... zamarzyłem o tobie; ale prędko, bardzo prędko obudziłem się ze snu gwiaździstego, obejrzałem się wkoło siebie, spojrzałem na dach cudzy, co okrywał mą głowę, na stół cudzy, co mi dawał pożywienie, na ręce moje bezwładne, na kark mój zgięty w upokorzeniach, na czoło me, pociemniałe od wstydu, i zrzekłem się mego marzenia.. na wieki! Kuzynko Wacławo, teraz proszę cię tylko o to, abyś mi była zawsze siostrą i przyjaciółką, a pragnę, abym na twe przywiązanie braterskie, które mi teraz dajesz darmo i jak jałmużnę, kiedyś uczciwie mógł zarobić i zasłużyć.
„Nie wiem jeszcze, co uczynię i jak postąpię, ale wiem, że nie długo już zostanę w Rodowie. Każdy dzień przebyty wiekiem mi się wydaje i wszystkiemi władzami méj istoty wyrywam się w świat szeroki, aby na nim zdobyć miejsce pod słońcem. Nie wiem, w ja-