Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i rzekł: panie Henryku! starając się o siostrę pana, nie myślałem nigdy o jéj posagu; pan wiesz, że sam posiadam blizko miliona funduszu, a gdybym i nic nie posiadał, nie ożenił-bym się nigdy dla pieniędzy. — Z wielką prostotą a nawet z rodzajem nieśmiałości, która mu jest właściwą, wyrzekłszy te słowa, pan Michał podniósł ręce do włosów, potém skrzyżował je znowu na piersi, aż nareszcie, jakby ostatniéj szukając dla nich ucieczki, zapalił papierosa. Henryk długo milczał, bawił się dymkiem od cygara i uśmiechał się dziwnie; po kilkunastu dopiéro sekundach spojrzał na pana Michała z pod okularów i odezwał się: Mój panie! jestem zanadto praktycznym człowiekiem, abym wierzył w mrzonki, które panowie nazywacie miłością, bezinteresownością, poświęceniem i t. d. Człowiek, mój panie, tak jest stworzony, że we wszystkiém szuka dla siebie korzyści; sam jestem takim i nikomu nie mam tego za złe; dlatego téż i pana chciałem uprzedzić, że gdybyś się powodował wyrachowaniem pieniężném... — Nie powstało ono nigdy w mojéj głowie, — zawsze z równąż prostotą przerwał pan Michał.
— Tém lepiéj — kończył Henryk; — przyznaję zresztą panu zupełną słuszność, bo jeżeli siostra moja nie ma prawie posagu, przyniesie ona za to panu te zaszczytne w świecie stosunki, które zapewne miałeś pan na myśli, starając się o jéj rękę.
Przy tych słowach Henryka, twarz pana Michała