Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z trzaskiem drzwi i szelestem sukni, uścisnęła mię i zawołała:
— Czy wiesz? już oświadczył się.
— I cóż mu odpowiedziałaś? — spytałam.
— Rozkazałam mu, aby na decyzyą moję czekał trzy dni!
— A jakąż będzie ta decyzya?
— Alboż ja wiem? zdaje się, że odmówię!
Po téj rozmowie z pół godziny biegała po moim pokoju od okna do drzwi i od drzwi do okna, nic nie mówiąc, a tylko szarpiąc z całéj siły rękawiczkę; potém uścisnęła mię znowu i pojechała, ani wspomniawszy więcéj o panu Michale. Nazajutrz, zaledwie ubrałam się, przyjechała znowu. Była daleko już poważniejszą i, co dziwna, nie miała wcale na twarzy rumieńców. Usiadła ze mną na sofce i ze dwie godziny prawiła mi o różnych rzeczach, o sukniach, o teatrze, o wczorajszym wieczorze, a ani słówka nie wspomniała ani o panu Michale, ani o swojém postanowieniu. Mówiła zaś tak prędko i ciągle, jakby lękała się, abym jéj nie zadała jakiego pytania. Dopiero żegnając się ze mną i zawiązując wstążki od kapelusza, rzekła krótko:
— Czy wiesz? zdaje mi się, że dam mu słowo! — potém, nie czekając mojéj odpowiedzi, pocałowała mię i wybiegła z pokoju. Tego samego dnia wieczorem znowu przyjechała. Biedną rękawiczkę trzymała w ręku, całkiem podartą i poszarpaną.