Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

może na pamiątkę lepszych światów, z których na ziemię tę zstąpił. Jam wczoraj jeszcze, dwie godziny nawet temu, złudzenia te miała, i myślałam, że ludzie noszą prawdę w sercach, a miłości kłamać nie umieją. Ale przed chwilą otworzyły się oczy na ciemności tego świata i wiem już teraz, wiem z pewnością, że bywają ludzie, którzy udają miłość dlatego, aby módz zdobyć bogactwo, a jednym z takich ludzi, moja matko, jest pan Agenor.
Fałdy na czole mojéj matki zagłębiły się bardzo, twarz jéj przybrała gniewny niemal, a bardziéj jeszcze niespokojny wyraz.
— Nie pojmuję, — odrzekła, — zkąd ci się wzięły te myśli...
— Ztąd, — przerwałam, — iż dowiedziałam się na pewno, że pan Agenor kocha nie mnie, lecz Rozalią.
Tu ku wielkiemu memu zdziwieniu twarz mojéj matki rozpogodziła się nagle. Zaśmiała się nawet żartobliwie, i znowu łagodnie, a zarazem poważnie zaczęła mówić:
— Widzę z tego wszystkiego, Waciu, że ktoś narobił plotek pomiędzy wami, ale ja ci całą tę rzecz wyjaśnię. Mówiono wprawdzie, i sama wiem o tém, że pan Agenor zajmował się kiedyś Rozalią, ale, moje dziecko, żadna z nas kobiet obiecywać sobie nie może, iż będzie piérwszą miłością mężczyzny, którego wybierze. Ty, jak mówiłam już nieraz, jeździsz do-