Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O, ciociu kochana! czy można kogo kochać interesownie? Powiedz mi, proszę, czyliż to jest możebném? Co do mnie, nie przypuszczam, aby można było interesownie kochać. Gdybym znała kogo, ktoby tak kochał, gardziła-bym nim!
I przy tych słowach, skierowanych do mojéj matki, zaledwie dostrzegalne, szybkie, ale błyskawiczne spojrzenie rzuciła na pana Agenora.
Dziwna rzecz! pan Agenor zarumienił się lekko... Ale ze zręcznością wytrawnego światowca, w téj saméj chwili skłonił się przed moją babką i wyrzekł z wytworną grzecznością:
— Co do mnie, mam przekonanie, że ktokolwiek dobrowolnie wyrzeka się chwil przyjemnych, jest podobnym samobójcy. Z wdzięcznością zatém przyjmuję zaproszenie łaskawych pań i zostanę tu póty, póki mię same ztąd nie wypędzicie.

XXIV.

Nazajutrz, gdy słońce, prześlicznie świecąc na niebie, przez gałęzie jodeł i ciężkie firanki, zasłaniające okna, przedarło się aż do bawialnego salonu, babka Hortensya zaproponowała towarzystwu przejażdżkę do jednego ze swych folwarków, pięknie i malowniczo, jak mówiła, położonego śród lasu. Z radością przyjęliśmy wszyscy wniosek a pan Agenor oświadczył,