Waciek (twój ojciec młodzieńcze) dobił się fortuny książęcéj.
— Książęcéj! zaśmiał się ze swobodą młody człowiek, mylnie pan słyszałeś. Książęcéj fortuny nie dobił się mój ojciec i wątpię nawet czy bardzo się o nią dobijał, ale szlachecką posiada niezłą. Folwark nasz położony nad rzeką N, najżyzniejszy w okolicy i długu niema ani grosza. Niewiele jednak wiem ile właściwie, na brzęczącą ceniąc monetę, warta wieś moja rodzinna, wiem tylko, że szerokie pola jéj i wonne bory są dla mnie nad wyraż[1] drogie. W dalekich nawet stronach, śród pogrążenia się w naukowym mozole, śniły mi się niekiedy; a nieraz gdy gwar wielkiego miasta, w którym przébywałem ucichł i usypiał, zdawało mi się żem słyszał łagodny szum naszych lasów, śpiew słowika w ogrodowym gaju i tę cichą cudowną rozmowę, jaką śród nocy letniéj prowadzą z niebem trawy i drzewa nasze...
Piękny zapał wytrysnął na twarz młodzieńca i oblał ją świéżym rumieńcem, w oczach zagorzała poezya i zamgliła się rzewność serdeczna. Zdawało się, że w téj chwili młodość mu przypnie skrzydła do ramion i uniesie go na te pola wonne, w te bory szumiące, do których rwała się, spragniona rodzinnego powietrza, poczciwa dusza jego.
- ↑ Błąd w druku; powinno być – wyraz.