Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnie nowele.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a od czasu do czasu, gdy zdaje mu się, że tego nie spostrzegę, pożera mię oczyma, wątpię czy z miłości, jestem nawet pewien, że z uczucia zupełnie przeciwnego. Ale wieczerzę skomponował z artyzmem daleko wyższym nad ten, który rządzi jego muzykalnemi kompozycjami. Podniebienie zaś posiada swoje prawa, jest to fakt, z którym, jak wogóle z faktami, sprzeczać się niewarto. Nie sprzeczam się też i czynię zadość prawom podniebienia, z tem większem zadowoleniem, że poraz pierwszy od kilkunastu miesięcy znajduję się na takiej uczcie, jest więc ona dla mnie względną nowością. Zmachałem się kilkogodzinnem graniem, organizm mój wyczerpały silne wzruszenia, jem więc jak Lukulus i jak Gargantua w jednej osobie, a piłbym może jak bibuła, gdyby uczta była mniej wykwintną pod względem towarzyskim i estetycznym. Ale jest bardzo wykwintną. Stół przyozdabiają kwiaty, które zapachem upajają powonienie i kobiety, które czarują oczy wdziękami i strojem. Wszystkie zmysły razem nurzają się w zadowoleniu, bo nawet dla dotykania przyjemną jest atłasowa gładkość bielizny, lekki chłód srebra, ślizga powierzchnia kryształów i miękkie, trochę drżące uściśnienie ślicznej ręki, dziękującej mi za przyrzeczenie wzięcia współudziału w koncercie dawanym na rzecz dzieci bez matek, czy matek mających dzieci, sam nie wiem co, czy kogo mam muzyką swoją wesprzeć, ale wiem, że moja sąsiadka przy stole żebrze o to wsparcie usty i oczyma jednostajnie płonącemi jak wulkany. Pierwszy raz ją widzę i jej powierzchowność zajmuje mię odrazu. Z pod powłoki niemal eterycznej przebija się w niej wulkaniczność zupełnie ziemska, pra-