Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/384

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Drzwi długo się nie otwierały — nareszcie poruszyła się klamka. Regina lekko drgnęła i pełnym wdzięku ruchem odrzuciwszy nieco w tył głowę uśmiechnęła się tym uśmiechem, jakim kobieta wita szczęście.
Otworzyły się całkiem drzwi i stanął w nich wspaniały hrabia.
Na twarzy Reginy lekko odmalował się zawód — grzecznie jednak powitała gościa.
— Całe nasze towarzystwo gotuje się do przywdziania żałoby, mówił hrabia siadając na fotelu naprzeciw Reginy siedzącej na kanapie. Rozeszła się zasmucająca pogłoska, że państwo jutro wyjeżdżają.
— Tak, odrzekła Regina, jutro wyjeżdżamy ztąd do Warszawy.
— Do Warszawy! Mon Dieu! czemuż pani towarzyszyć nie mogę! Miałem sam zamiar odbycia tej wycieczki — ale, figurez-vous madame, rządzcy moich dóbr piszą do mnie, abym conajprędzej przybywał, bo przedstawia się sposobność zrobienia ogromnej affery; idzie o sprzedaż części moich wielkich lasów.
Gdy hrabia to wygłaszał, sumienie jak dokuczliwy cenzor szeptało mu: kłamiesz! Rządzców niemasz a tylko jednego biedaka ekonoma; las zaś jaki miałeś kiedykolwiek, dawno już sprzedany do Królewca popłynął. Nie słuchał tego natrętnego głosu hra-