Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/362

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ważne i pilne zapewne zajęcia musiały pana ztąd wywołać, mówiła Regina, kiedyś pan niechciał pożegnać najlepszych tutaj swoich przyjaciół. Miałam żal do pana — dodała z uśmiechem, ale teraz, gdyś pan wrócił, wszystko już naprawione,
— W życiu człowieka, odpowiedział Rawicki, bywają niekiedy okoliczności wytrącające go ze zwykłej kolei. Jednej z takich ja uległem, opuszczając nagle te miejsca. Nie potrzebuje pani mówić jak mi boleśnie było, żem niemógł jej pożegnać — tembardziej iż nie spodziewałem się wrócić tak prędko. Ale wiedziałem, że pani jesteś jedną z wyższych sercem i umysłem kobiet, że zatem nie weźmiesz mi za złe tego rozminięcia się z przepisami grzeczności.
— O, nie o grzeczność mi chodziło! zawołała Regina z lekkim żalem, sądząc że nie była zrozumianą.
— Co zaś do głębszych moich i poważniejszych usposobień względem pani i jej brata, przerwał Stefan, uważam panią tak wysoko, iż jestem pewny że i bez długich frazesów z mojej strony pani już wie jakiemi one są.
Przez chwilę milczeli oboje.
— Jakże pan czas przepędzał w bardzo samotnej podobno okolicy? ozwała się znowu Regina.
— Miałem tam wiele pracy, odrzekł Stefan. Przybywając na to miejsce gdzie ma się budować stacja kolei żelaznej, znalazłem linję drogi trochę nietrafnie wytkniętą przez moich kolegów, którzy zapewne