Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/334

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozpoczęła natura; ona mi dała zarody gorących uczuć i poważnej myśli — tyś swemi radami rozjaśnił mój widnokrąg i nadał kierunek moim drogom. Kto inny spytałby może, czyś dobrze uczynił wzmagając rozdział mej duszy z duszą Alfreda. Ale ja dzięki ci ślę mój bracie. I choćbym tysiąc razy więcej cierpieć miała, jużbym się nie wyrzekła światłości jaką ujrzałam i tych przeczuć najwyższego dobra i szczęścia, które zjawiły się przedemną, aby mię dręczyć i uszczęśliwiać zarazem. Słowem, chcę żyć Henryku! pragnę żyć! choćby w cierpieniu, choćby w boleści śmiertelnej! Z tego widzisz że się zrezygnować nie mogę.“
Napisawszy list ten, zasnęłam. Śniły mi się dworek biały — bluszcz na ścianach, róże u okien. Obudziłam się na odgłos grzmotów; na świecie burza wrzała po upale dziennym, światło błyskawic przedzierając się przez grube fałdy firanek oblewało moję twarz. Wicher gwałtowny uderzał w ściany, a szyby okien drżały pod kroplami ulewnego deszczu. Wsłuchałam się w burzę natury, której wtorowała burza w mojej głowie, przytuliłam twarz do miękkiego posłania i płakałam... długo płakałam.
Nazajutrz zrana Alfred przyszedł do mnie w myśliwskiem ubraniu. Nie spostrzegł on bladości mojej twarzy ani zaczerwienionych od łez moich oczu. Miłośne uniesienia oddawna zniknęły ze stosunku naszego — przestałam już wówczas być dla Alfreda