Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Biedne dziecię, rzekł zcicha dobry brat mój; nie sądziłem abyś ze snu twojego tak prędko się przebudziła. Powiedz mi wszystko, szczerze, otwarcie jakbyś mówiła przed ojcem twoim, który gdyby żył, lepiej niż ja umiałby cię od nieszczęścia uchronić.
Wniesiono światło, spojrzałam na Henryka. Tak był wówczas podobny do portretu ojca naszego, taki wyraz łagodności i smutnej powagi twarz mu zalewał, że znowu rzuciłam się w jego objęcia i zawołałam.
— Bracie mój drogi! mój ojcze!
— Mów, mów wszystko — siostro, powtórzył Henryk; wyspowiadaj przedemną biedne twoje serce.
I opowiedziałam mu wszystko; tęsknoty moje, ciągłe prawie osamotnienie w jakiem zostawałam, pragnienie innego życia, nareszcie okropną wątpliwość która zrodziła się we mnie, i boleśnie wstrząsnęła całą moją istotą.
Henryk słuchał i coraz bardziej brwi mu się zsuwały, coraz smutniejszy się stawał.
— Przewidziałem to wszystko, rzekł gdym skończyła mówić. Sam młody i ciągle dla nauk i podróży nieobecny w kraju, niewidziałem twego dzieciństwa; alem przeczuł jaką będziesz kiedyś, i jaki rozdział stanie się między tobą a człowiekiem któregoś wybrała. Dusza twoja spała wówczas, gdy zachwyciły cię jego piękne formy; dziś ona się budzi,