Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zakłopotana byłam tem pytaniem, bo i sama niewiedziałam co trzeba było robić; czułam tylko ze czemkolwiek należało zapełnić czas, który mimo chwil szczęścia, wlókł się smutno jakoś i nieskończenie powoli. Wzrok mój upadł na szafę z książkami.
— Czytajmy! zawołałam — rada z natchnienia.
Alfred lekko zsunął brwi, ale odpowiedział obojętnie.
— Czytajmy!..
Po chwili siedzieliśmy oboje w pięknym moim pokoju; ja z książką w ręku wybraną z bogatej bibljoteki, on niedbale wsparty o miękką kozetkę, z cygarem w ustach.
Zaczęłam głośno czytać. Książka była piękne napisana, przez otwarte okno płynęła woń wiosenna, — owionęło mię dziwnie rozkoszne uczucie. Czytając myślałam: spełnia się jedna część mojej idylli! i uczułam się tak szczęśliwą jak nie byłam ani razu nawet w objęciu Alfreda. Czytanie coraz bardziej stawało się zajmujące, przedmiot książki porywał moją wyobraźnię, i mnóstwo nasuwał uwag.
Z jedną z nich zwróciłam się do Alfreda, ale jednocześnie usłyszałam lekkie chrapnięcie i ujrzałam piękną głowę mego męża leżącą na szafirowym aksamicie poduszki, z zamkniętemi oczyma, bezwładną, uśpioną. Książka wypadła mi z ręki; patrzyłam przez chwilę na śpiącego, z poczuciem nieokreślonego jakiegoś żalu i zawodu; uśmiechnęłam się — lecz