Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cha a pychą niepokalana — im mniej wzbija się hardem czołem pod niebiosy i woła ku ludziom: patrzcie i podziwiajcie!
Dumny wzrok zatapiając w głębie dawno zbiegłych wieków, staje niekiedy w obec świata człowiek i rozwijając zwoje zżółkłych pargaminów mówi: „Otom potomek niezliczonych pokoleń — ród mój bierze źródło z czasów, w których dziejowe światło nie świtało jeszcze; pradziadowie moi byli wielcy, a zatem i ja jestem wielki!“ I są między ludźmi tacy, którzy się chylą przed pargaminem owym zakreślonym herbami, a do ich właściciela wołają: jesteś wielki!..
To znowu niekiedy — tonąc w miękkich aksamitach złoconych fotelów, niby Jowisz na wysokim Olimpie, do ust podnosząc czarę ambrozji upajającą, człowiek bogaty bogactwem metalu wskazuje światu szkatuły pełne złota i mówi: „Otom posiadacz tych niezliczonych błyszczących i brzęczących blaszek! Błysnę niemi, a olśnię was tak iż się wam wydam słońcem zmienionem w człowieka: brzęknę niemi, a na dźwięk ten zbiegniecie się do stóp moich! Za jednę z tych blaszek kupię sobie służalca, za inną pochlebcę, za inną jeszcze całą zgraję uniżonych przyjaciół. A taką potęgą władnąc, nie jestżem wielki?“ I między ludźmi są tacy, którzy przed złotym cielcem uderzając czołami wołają: jesteś wielki!..
Niekiedy kapryśna natura, zamiast zwyczajnej gliny, używa na wyrobienie człowieka twardego i zi-