Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ku, ja mam nadzieję; w oddali, bardzo jeszcze daleko — ale widzę szczęście! Słońce mam w duszy! Czy widzisz bracie, te dwa promienie co z tarczy słonecznej tam nad niemeńską wodą spływają? Czy one się zejdą ze sobą? Henryku, powiedz, czy zejdą się ze sobą te promienie? Jeśli się zejdą, będzie wielka jasność; jeśli się rozstrzelą, jeden z nich — ot ten widzisz mniejszy, zgaśnie. Wszystko na świecie ma związek tajemniczy z sobą. Jak promienie słoneczne tak ludzie na ziemi, gonią się wzajem i łączą, albo gasną w rozdziale. Ty mnie może nie rozumiesz Henryku — ja sama nie dobrze wiem co mówię! tak mi dziś promienno w głowie, tak pełno w sercu, że myśli się plączą, trudno mówić rozważnie. Ale to zrozumiesz, że ja mam nadzieję!
Henryk chciał coś odpowiedzić, ale Regina szybko zwróciła się ku drzwiom swojego pokoju i zniknęła.
W kilka godzin potem — na powierzchni cichych i gładkich niemeńskich fal płynęła duża łódź. Słońce zachodziło za pas fjoletowych chmur, lekko ozłocone wierzchołki drzew drżały pod powiewem zbliżającego się wieczoru. Osada cała lecznicza i jej gwar zostały w dali — a przed oczami płynących szeroka, poważna i ciemno-błękitna wiła się wstęga Niemna, u krańca widnokręgu spojona z niebem.