Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chem. W jej tylko oczach nie było wabności, a usta miała blade, lekko tylko zaróżowane, i cały wyraz twarzy łagodny, poważny i nacechowany lekkim, spokojnym smutkiem. Obok niej cała w białych koronkach, złocie i niebieskich wstęgach siedziała pani Izabella, strzelając co chwila ognistemi spojrzeniami ku panu Tarnowskiemu. Z drugiej strony Reginy oparty o komodę stał hrabia August, i o czemś opowiadał jej z majestatycznym gestem. Inne kobiety zasiadły na miękkich kozetkach, rozmawiając niedbale z otaczającymi je młodymi ludźmi, i powiewając wachlarzami. Pan Wiewiórski bawił się u okna z papugą hrabiny, z cicha ją ucząc wymawiać imię: Regina — a pan Janusz siedział samotnie w kącie pokoju, łzy miał w oczach i patrzył to w sufit to na panią Rożyńską. Henryk nieco na ustroniu rozmawiał z młodym człowiekiem, miłej i myślącej powierzchowności.
— Comtesse! zkąd hrabina ma ten nabytek? — z cicha rzekł do pani domu p. Wiewiórski, który porzucił papugę i stanąwszy za krzesłem jej właścicielki, wskazywał rozmawiającego z Tarnowskim młodego człowieka.
— Mon Dieu! — odrzekła hrabina, to jest pan Witold Szlachecki; a-t-il le désavantage de sous déplaire?
— Nie znam go wcale, ale widzę że zawiązuje sobie krawat bien drôlement, ma foi!