Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niesłuchała tego co mówili. Z fizjonomji ich jednak nie możnaby wznieść, aby spostrzegali zimne obejście się pięknej kobiety, bo wszyscy trzej nie zbyt pokornie myśleli o sobie. Pan Wiewiórski czuł się zanadto eleganckim i pełnym wdzięku; hrabia August zanadto hrabią — a pan Janusz zanadto zajmującym i duchowym, aby którykolwiek z nich mógł przypuścić iż się nie zdoła podobać.
W chwili gdy hrabia August z zapałem opowiadał o pojedynku jaki miał w Paryżu z markizem de Villiers — weszli do salonu pan Rawicki i doktór K.
Twarz Reginy ożywiła się nagle; powstała i podchodząc kilka kroków ku przybywającym, z serdecznością podała rękę naprzód panu Rawickiemu, a potem doktorowi.
Trzej poprzedni goście poruszyli się z niezadowoleniem: wejście dwóch ludzi nie należących do ich kółka, było dla nich czemś, comme l’invasion des barbares. Znali ich z widzenia — spotykali niekiedy w ogrodzie, a doktora nawet u hrabinej; ale niemieli z nimi żadnych stosunków.
— Rzemieślnicy! szepnął hrabia August z majestatycznym ruchem niezadowolenia, przechylając się ku panu Wiewiórskiemu.
— Hołota! odszepnął Frycio.
— Ci ludzie nie mają nic ducha — to proza! — westchnął nad uchem hrabiego Augusta pan Janusz.
Pan Rawicki orzucił wzrokiem zebrane towarzystwo i nieznacznie brwi mu się zsunęły; zimno ukło-