Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słowami Fredry: „Ah! czuję wilgoć, fontanna się zbliża!“
Trzej razem przybyli do salonu Reginy młodzieńcy, na wyścigi bawili gospodynią domu, wysilając wszystkie zasoby dowcipu dla przypodobania się pięknej jak widzieli, wolnej jak przypuszczali — i bogatej jaką była pewnie, — kobiecie.
Pan Wiewiórski opowiadał o nowo przybyłej do D*** modniarce i o prześlicznych wzorach sukien i kapeluszów jakie ona przywiozła; hrabia August z najwspanialszym swoim gestem mówił o pięknem położeniu swoich dóbr, o przyjacielu swoim księciu H. i siostrze hrabinie R.; pan Janusz cicho nadmieniał, że są na tym padole płaczu ideały przewyższające urokiem gwiazdy na niebie i kwiaty na ziemi.
Regina odpowiadała panu Fryciowi, że mało się zajmuje strojami i mając już wszystko czego potrzebuje w tej mierze, nie myśli korzystać z biegłości sławnej modystki; arystokratycznych dytyrambów hrabiego Augusta słuchała z lekkim uśmiechem; a panu Januszowi mówiła, że według niej wszystko ma swoje oddzielne przeznaczenie i odrębną piękność, i że żadnym sposobem nie można równać gwiazd i kwiatów z ideałami, o których mówił. Ogólnie jednak w odpowiedziach i znalezieniu się obojętną była, a nawet roztargnioną; często spoglądała ku drzwiom jakby czekając czyjegoś wejścia i chwilami tak się zamyślała, że gościom mogło się zdawać, iż