nowych arcydzieł. Z tych wszystkich żywiołów złożone towarzystwa u wód mineralnych, wrą życiem różnowzorem — i jak wszędzie między ludźmi, tak i w nich przy wpatrzeniu się bliskiem, dojrzysz chorobę i zdrowie, mądrość i głupotę, radość i rozpacz.
Nie inna musiała być historja wód w D***; więc choć droga do nich ciężka była i nudna, piasczysta, monotonna i męcząca — toć przecie przez lato całe snuło się po niej pełno podróżnych.
Na kilka lat przed pierwszem zjawieniem się lokomotywy nad brzegami Niemna — w r. 1856—8 (fakt nie historyczny więc i data niepewna), podczas pięknego pogodnego zachodu czerwcowego słońca, drogą wiodącą z Grodna do D*** szybko, mimo piasku, jechała niewielka karetka zaprzężona sześcioma dzielnemi końmi. Gruba warstwa kurzu pokrywająca powóz, znudzona twarz stangreta i zaspane oczy dziarskiego chłopaka siedzącego na koźle, okazywały dowodnie że podróżujący przybywali z daleka; konie jednak rosłe i silne szybko biegły mimo piasku w który grzęzły ich kopyta, i przy każdem żywszem poruszeniu wesoło złoconemi kółkami pięknych szorów brzękały.
Słońce szeroką, purpurową tarczą coraz bardziej się zniżało, kryjąc się za wązki pas fijoletowych chmur; po czystem, błękitnem niebie gdzieniegdzie płynęły zwolna białe obłoki; wierzchołki niskiej sośniny ozłocone nieco niknącemi promieńmi, powoli i
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/015
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.