Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/011

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwanie to przybywają, z wdzięcznością składają miłą dań królowej dziewiętnastego wieku. Chyba tylko jaki w tłumie zabłąkany poeta cicho westchnie za błogosławionym dla eterycznych dusz czasem, w którym nie świstały lokomotywy, ale..... szumiały lasy dziewicze i pastusze grały fujarki; w którym zamiast podróżować, uczyć się, badać naturę i społeczność, dziewice na zielonych, rodzinnych łąkach pasły owieczki, a młodzieńcy pletli na skronie kochanek wieńce różane. Ach!... pięknie to było... Ale prozaiczne dusze dzisiejszych czasów, głuche są na westchnienia spóźnionych naśladowców Arkadyjskich pasterzy, i wolą w objęciu pary przenosić się z miejsca na miejsce w pogoni za wiedzą, bogactwami i użyciem, niż doić krówki lub wić girlandy „z róż, lilij i tymianku.“
Wszakże ani Buckle wyżej nad wszystko ceniący wynalazki rozumu ludzkiego; ani Stuart Mill, ów głęboki badacz źródeł dobrobytu; ani żaden angielski przemysłowiec biorący za dewizę: „czas to pieniądz,” nie pojmuje tak żywo wszystkich usług jakie ludzkości oddają koleje żelazne, i nie tak gorąco pragnie ich najszerszego rozwoju — jak biedny wędrowiec po krainach, do których nie zawitało jeszcze to dzieło cywilizacji. Kiedy wśród bagnistych grobel oś łamie się i zatrzymuje najśpieszniejszą podróż; kiedy po piaskach suchych, głębokich, koła wleką się powoli, a nieszczęsne konie jak na arabskiej