Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Obowiązki? ależ to niewola, przymus, wyrzeczenie się wielu przyjemnych rzeczy!
Obowiązki? gwałtu!
Porwał się z krzesła, schwycił się obu rękoma za głowę i począł biegać po pokoju.
Ale gdy tak biegał, pomyślał sobie znowu:
Ba! ale nie żeniąc się, jakże miéć Wincunię? a ona taka śliczna, cudna! jakie oczy, jakie włosy, jaka dobra, a jak mnie kocha! A i ja ją kocham, dalibóg kocham szalenie!... Ech! czemu to ona nie jest lepiéj jaką wiejską dziewczyną, moglibyśmy się kochać, a jabym został sobie dla tego liber baron, jak mówi pani Karliczowa! ale z nią... gdzie tam!... trzeba żenić się i basta! a przytém wziąłby ją ten Topolski, co nawet tańczyć nie umié! Cha, cha, cha! nie umié tańczyć w dziewiętnastym wieku! szkoda by jéj było, uratuję ją od niego! A jak to będzie dobrze, gdy się ożenię! Będziemy sobie mieszkali w Niemence, postawię tam piękny nowy dom, bo naturalnie w takim małym żyć nie sposób, no i do gospodarstwa się wezmę.
Powiadają, że Topolski cudo jakieś zrobił z téj Niemenki, jeżeli on potrafił zrobić jedno cudo, to ja zrobię dwa i będę sobie bogaty...
Bogaty? oj
Stanął i zaczął kręcić wąsik.
Ojciec daje tylko kilka tysięcy! Nie spodziewałem się tego, myślałem, że ma daleko większy ka-