Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzie większa połowa całego mego funduszu. Resztę zostawię u siebie, aby nam z Anulką starczyło do końca życia; może coś jeszcze dorobię w obrotach, a co zostanie po naszéj śmierci, rozumié się, ty weźmiesz także, boś nasz jedynak. Tymczasem, licząc z posagiem żony, będziesz miał wcale niezły majątek. Niemenka to ładny folwark, choć nie wielki, i tak wybornie zagospodarowany, że, stosownie do rozległości, dochód daje bajeczny prawie. Gdy więc będziesz miał statek, będziesz miał i dostatek i o to jestem spokojny.
Umilkł pan Jerzy, a na twarzy Alexandra malował się zawód i zdziwienie. Wyraźném było, że cyfry, które wyszły z ust ojca, strąciły go z obłoków; sądził dotąd, że rodzice posiadają przynajmniéj trzy razy większy kapitał. Tak był jednak przejęty różnemi wrażeniami dnia tego, że na razie nie zatrzymał się długo na przykrych myślach, które w nim powstały, i w milczeniu ucałował rękę ojca.
— O dalszych szczegółach twojéj żeniaczki pomówimy potém — rzekł pan Jerzy — a teraz idźmy spać, bo okrutnie zmęczony jestem wczorajszemi hecami i, czekając na ciebie z Anulką, drzemaliśmy już po trochu.
W kilka minut po téj rozmowie, Alexander był już sam jeden w swoim pokoju.
Jak bywa ze spienionemi potokami wody, spadającéj z pod młyńskiego koła, tak było z jego myślami