Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nad rolą, zimą i wiosną mniéj mam do czynienia z gospodarstwem, to téż zamykam się w mojéj szaréj kochanéj chacie i staram się nie zatracić tego, co mi z dziedziny wiedzy pozostawił mój ojciec, a może, przy pomocy Bożéj, i dorobić się przybytku moralnego dobra, tak, jak już dorobiłem się przybytku powszedniego chleba.
Kończąc to mówić, Bolesław wraz z swym towarzyszem znalazł się na ganku swego domu i uprzejmym gestem wskazał wejście gościowi.
Z widnéj, czysto wybielonéj i wymiecionéj sieni, pan Andrzéj wszedł do jasnego, o dwóch oknach, wychodzących na dziedziniec, pokoju.
Podłoga w nim była z prostych desek, niemalowana, ale gładko ułożona i czysto wymyta; pod ścianą, między oknami stała kanapa z żółtego jesionu, przed nią stół okrągły, pokryty serwetą pięknéj i delikatnéj roboty kobiecéj.
U okien były firanki z gładkiego białego muślinu, pod ścianami stały wyplatane żółte krzesła, na ścianach wisiało kilka niewielkich portretów znakomitych w dziejach ojczystych ludzi, w prostych drewnianych ramach, malowanych czerwono z czarnemi kantami. Przez otwarte drzwi do drugiego pokoju widać było łóżko, ozdobione dużym, nieco spłowiałym dywanem, stolik z przyrządami do pisania i z kilku rachunkowemi oprawnemi księgami, kilka półek przy ścianie, napełnionych książkami różnych formatów, a nad