Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Meir Ezofowicz.djvu/086

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Todrosa Haleviego, który pierwszym Talmudystą był, w Kabałę wierzącym; Toldot-Adam, epopeja opiewająca dzieje pierwszego człowieka i wygnańca; Sefer Jezira (Księga Stworzenia), apokaliptyczny obraz powstania świata, Kaarat Kezef, w którym Ezobi przestrzega Izraelitów przed zgubnemi wpływy wszelkiéj świeckiéj nauki; Schiur-Koma, plastyczny opis Boga, oświecający czytelników o fizycznéj Jego postaci, olbrzymich rozmiarach głowy, nóg, rąk i szczególniéj brody Bożéj, posiadającéj,według twórcy dzieła tego, 10,500 parasangów długości. Ale na najwyższém miejscu złożona i częstém używaniem najbardziéj zniszczona, znajdowała się tam Księga Blasku, Zohar, najobszerniejsza i najgłębsza zarazem rozprawa o Chochma-Nistarze (Kabbale), którą, w imieniu żyjącego przed wielu wiekami rabbina Szymona-ben-Jochai, wydał w wieku XVIII Mojżesz z Leonu.
Takim był księgozbiór Izaaka Todrosa, nad którym spędzał on bezsenne noce, czerpiąc zeń wielką uczoność i mądrość swoję, trawiąc nad nim wszystkie siły swego ciała. Z niego-to ulatującą wonią upajał on ducha swego mistycznemi wzruszeniami, i gorzkim, ostrym jadem bezbrzeżnych wstrętów dla wszystkiego, co obcém było lub niechętném zawierającemu się w nim światu, pełnem nadprzyrodzonych blasków i ciemności. Nad nim-to przesiadywał on noce, nietylko powszednie i zwykłe, ale nawet świąteczne. Tylko, że w świąteczne noce nie bywał sam jeden, lecz przy nogach jego siadywał uczeń i ulubieniec jego, Reb Mosze, mełamed, ażeby ucinać, gdy zajdzie tego potrzeba, czarny knot żółtéj łojówki. Pobożnemu bowiem, który w noc świąteczną czyta Księgi Święte, objaśniać świecy nie wolno, i trzeba, ażeby podówczas znajdowała się obok niego uważna, zastępcza ręka. Czytywał więc rabbin w noce świąteczne Schiur Komę i Zohar, a siedzący obok niego mały człowieczek, w grubéj koszuli, podnosił się kiedy nie kiedy z nizkiego siedzenia swego, ożywiał ciemniejący płomyk żółtéj świecy i okrągłe oczy swe w twarz mistrza wpajał, czekając, że lada chwila kreślone, ustawiane i przestawiane ręką jego litery imion boskich, Notarykon i Gematria, ułożą słowo, które wielkich cudów dokonywać będzie i odkryje przed ludźmi wszystkie tajemnice nieba i ziemi.
Izaak Todros, wracając wnet po zachodzie słońca do domu, z wielką więzią dzikich roślin w dłoniach, znalazł wiernego czciciela swego, siedzącego w kącie ciemnéj sionki. W skurczonéj postawie siedząc, opierał on twarz na obu dłoniach i pogrążał się w rozmyślaniach głębokich.
— Mosze! — ozwał się rabbin, szybko i cicho przesuwając się przez sionkę.
— Co rozkażesz? Nassi! — pokornym głosem zapytał Mosze.
— Idź, Mosze, zaraz do starego Saula i powiedz jemu, że rabbin Izaak Todros jutro domowstwo jego nawiedzi!
Skurczona i szarzejąca w ciemnym kącie postać porwała się jak sprężyną z ziemi poruszona i bosemi stopami pomknęła szybko przez plac ku wysokiemu domowstwu Saula. Tu wpadłszy na ganek i przebiegłszy długi korytarz, me-