który patrzał na swój zegarek. Nie chciał, aby przechadzka ta już się kończyła.
Jerzy nie ma już czasu, musi powrócić do domu i to śpiesznie, jeżeli nie chce spóźnić się z przyjęciem kilku podwładnych, których wezwał w sprawie ważnej. Przed kilku dniami zobaczył, że kędyś, w głębi tego lasu, sosny chorować zaczęły. Trzeba natychmiast przeciwstawić zarazie środki zaradcze. O tem dziś będzie mowa i narada. Musi iść, śpieszyć.
— Ale to nie powód, abyście i wy także do domu wracać mieli. Pogoda piękna, las jeszcze piękniejszy... Jance jak najwięcej przebywać trzeba wśród lasu.
Czesław przez chwilę z brwiami ściągniętemi patrzał w ziemię, lecz nagle i jakby przemocą na twarz tę zmartwiona, czy walczącą, wybił się uśmiech serdeczny, z którym spojrzał na Janinę.
— Czy pójdziemy dalej?
Ona, patrząc na ścieżkę, która z łąki wbiegała do lasu, uprzejmie odpowiedziała:
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/096
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.