Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/330

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przed wyjazdem Elego piętrzyły się grube zwoje asygnat, do nowych obrotów przygotowanych — nie było nic!
Przez chwilę Eli stał jak martwy; źrenice jego, krwią nabiegłe, krążyły pod powiekami, nadając twarzy całéj wyraz konwulsyjnego przestrachu i bezprzytomnéj rozpaczy. Nagle krzyk stłumiony wydarł się z jego piersi. Ujrzał kartkę papiéru, która wyraźném pismem żydowskiém nakréślona, leżała na miejscu, gdzie znajdowały się wprzód piéniądze. Ruch którym Eli papiér ten pochwycił, gwałtowny był, dziki niemal! W piérsi jego drżały stłumione, bełkocące jęki i krzyki, gdy przyskoczył do stołu i przy świetle świécy znalezioną kartkę rozpostarł. Od piérwszego bowiem rzutu oka poznał na niéj pismo Abramka. Teraz litery, ręką syna jego ołówkiem nakreślone, skakały mu przed oczami jak furye, wiły się jak żmije. Jaskrawe, krwawe światło jakieś biło z nich ku niemu i oślepiało go.
— Gewałt! gewałt! krzyknął Eli okropnym głosem i obu dłońmi chwytając się z kolei za głowę i piersi, przysiadł na ziemi.
Chaja usłyszała krzyk i szamotanie się męża. Zeskoczyła z łóżka i w kilka sekund była już na progu bawialni. W téj saméj chwili Eli podnosił się z ziemi. Zgarbiony, jakby złamany, trzymał w trzęsących się rękach pismo syna, które czytać próbował. Długo, długo oślepione napływem krwi oczy jego żadnego słowa wyróżnić z pomiędzy innych nie mogły. Pociérał dłonią czoło, oczy, twarz całą, aż nakoniec z téj łuny ognistéj, która obléwała przed nim stół, ścianę i wszystko na co spojrzał, wynurzać się poczęły przed wzrokiem jego czarne, ponure, olbrzymiéj, jak mu się zdawało, wielkości litery, ręką syna jego nakreślone. Litery te składały słowa następujące: