Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mość z ludźmi tymi, jak przyciągnąć ich i w interes z nami wprowadzić. Plan z którym tu przyjechałem jest następujący. Najmuję w N. piękny jaki, obszérny lokal, w pokaźnem i uczęszczanem miejscu położony, urządzam parę wielkich salonów z lustrami, firankami i eleganckiemi meblami, a nad wéjściem od ulicy zawieszam wielką tablicę, na któréj pozłacanemi literami stać będzie napis Filia Domu pośrednictwa. Być może, iż kupię sobie ładny powóz i będę nim jeździł po mieście, aby widziano jak występuje główny agent Domu i prezes filii. Jedném słowem, trzeba nam wiele blasku, szumu, elegancyi, tytułów, a oni się na to wszystko złapać dadzą, jak sroki na błyszczące blaszki. Cóż, czy nie dobry projekt?
Śmiał się, mówiąc to, Porycki i znowu ręce zaciérał. Ale Żyd nie podzielał uniesień jego.
— Z przeproszeniem, rzekł po chwili milczenia, projekt pański niedobry. Oni lubią wszystko co błyszczy i brzęczy — to prawda, ale oni i inne jeszcze rzeczy lubią i z tem liczyć się koniecznie trzeba. Jak oni zobaczą te wszystkie napisy i salony, o których pan mówi, to oni zaraz pytać się będą jedni drugich: a co to znaczy? a na co to. I zejdą się do kupy, zaczną myśléć i będzie gwałt, strach, wielkie gadanie o tém, że ich chcą wywłaszczyć, zgubić. Każdy z nich schowa się przed temi salonami, przed tą tablicą i przed panem agentem, który powozem jeździ, i zrobi się tak, że ten co był hultaj, weźmie się do roboty, a ten co piéniądze rozrzucał, będzie je w kieszeni dusił, a ten co milczał, krzyknie; ostrożnie! Wtedy interes nasz z pewnością źle pójdzie i pan baron von R.. i pan generał L... i wszyscy inni pańscy ludzie kontenci nie będą.. Ja panu po-