Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kobiéta w muślinowéj chusteczce na głowie wystąpiła na środek pokoju i piérwsza mówić zaczęła. Z dźwięku jéj głosu i z wyrazu twarzy poznać można było, że z trudnością miarkowała przejmujące ją gniéwne rozdrażnienie.
— Pani mię nie poznaje? mówić zaczęła, zwrócona ku Lili, a mówiła tak prędko, że słowa zdawały się niknąć i topniéć na ustach jéj wprzód jeszcze, nim wymówić je zdołała; pani mię nie poznaje? a jednak widywałam panią, gdy byłaś jeszcze niezamężną i z panią Ręczycową przyjeżdżałaś do Łozowéj. Jestem Antoniną Szyłłową, z domu Łojwiczówną. Mąż pani pożyczył u mego męża 19 lat temu piéniądze i dotąd jeszcze ich nie oddał. Sprzedał teraz majątek, a dobrzy ludzie ostrzegli mię, że państwo się ztąd jutro wynosicie. Więc przyjechałam upomniéć się o naszę własność. Całe życie rezydentką byłam i własności żadnéj nie miałam, to teraz wiem jaka ona miła i droga i nie ustąpię ztąd kroku, póki mi państwo co do grosza wszystkiego nie zapłacicie.... Niech pani będzie łaskawa powié gdzie jest mąż pani, albo każe go tu poprosić...
Mówiła tak bez odetchnienia, szybko i coraz donośniejszym głosem, i mówiłaby Bóg wié jak długo jeszcze, gdyby nie odezwały się za nią inne głosy:
— Ja także przyjechałem tu po własność moję.
— I ja także!
— I ja!
— Służyłem u pana Ręczyca lat kilka, pensyi mi nie płacono, a gdy wydalałem się, karteczkę tylko prostą dano zamiast piéniędzy... Cierpliwy byłem.... nie dokuczałem zbytecznie, ale teraz...
— I ja niebardzo widać dokuczałem, kiedy ot już lat osiem, jak pani Ręczycową wzięła odemnie grosz ostatni