Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stan gospodarskich budowl odpowiadał w zupełności temu, w jakim znajdował się dom mieszkalny. Połowa wielkiej niegdyś, w czworokąt budowanej stodoły, od dość już dawnych znać czasów obalona wichrem, rozpościerała na ziemi szczątki swe w postaci zgniłej słomy, zgniłego drzewa i w proch skruszonych cegieł; druga połowa pochylona, kilkunastu drągami słabo podparta, oczekiwała widocznie pierwszéj lepszej sposobności ułożenia się także do wiecznego spoczynku.
Z innéj strony dziedzińca sterczały dwa rzędy słupów z kamienia murowanych, więc trwałych, lecz teraz już żadnego pożytku nie przynoszących, bo drewniane ściany, którym dawniej służyły za spojenie i podparcie, spalone pożarem, zniknęły przed laty, a na ich miejsce nikt już nic nie zbudował.
Wśród ogólnej ruiny, napełniającej miejsce to niewymownym smutkiem i bezładem, był jednak kącik jeden, odznaczający się nietylko porządkiem, ale nawet niejaką pięknością i wykwintem. O kilkadziesiąt kroków od mieszkalnego domu znajdowała się oficyna, mogąca zawierać w sobie pięć lub sześć pokoi. Połowa budynku tego, nietyle zgrzybiała od starości, ile od zaniedbania w jakiem ją pozostawiono, zgadzała się odartą i smutną swą postacią z otaczającém ją tłem ogólném; druga zato połowa, podtrzymywana starannie, przyozdobiona, wycackana niemal, świeciła białemi jak śnieg ścianami, nowym dachem, wielkiemi i przezroczystemi jak zwierciadła szybami okien. Pod oknami temi krzewy wzrastały i kwitły nie dziko, jak gdzieindziej, lecz owszem w nazbyt może prawidłowej symetryi kształtów i barw. Dwa wielkie kasztanowe drzewa, ocieniające mały ganek, miały gałęzie obcięte, w górę podniesio-