Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

była złota bransoleta, ozdobiona piękném spięciem z pereł i z czarnéj emalii.
Pani Leontyna z bardzo już żywém niezadowoleniem wzruszyła ramionami.
— To szczególne, rzekła. Kamil postanowił znać skrzywić kierunek, jaki życzę sobie nadać twoim usposobieniom. Pragnę abyś wiedziała ile marnemi są błyskotki i miała je w pogardzie...
— To też, moja mamo, przerwała dziewczyna, nie myślę zachować dla siebie téj bransolety, chociaż podoba mi się ona bardzo... prosiłam pannę Grejs, aby chciała przyjąć ją odemnie.
Rumieniec na twarzy nauczycielki zwiększył się jeszcze na te słowa. Nie powiedziała jednak nic i piękne swoje, wymowne oczy ukrywała wciąż pod spuszczonemi powiekami.
— Jesteś nazbyt samowolną, Lilo, tonem lekkiego upomnienia rzekła matka, wolałabym abyś przed rozrządzeniem podobną rzeczą zapytała mię o pozwolenie. Ponieważ jednak wiem, że kochasz swą nauczycielkę i że wiele postąpiłaś przy niéj tak w językach, jak w muzyce, miło mi będzie jeśli panna Grejs przyjmie od ciebie tę pamiątkę.
Nauczycielka ukłoniła się w milczeniu. Nie podniosła jednak powiek, które w dół kłoniło nieprzezwyciężone jakieś zmieszanie.
— A teraz, Lilo pójdź ze mną odmówić wieczorne pacierze. Dobranoc, panno Grejs.
Z temi słowami pani Leontyna zwróciła się ku drzwiom. Lila pozostała jeszcze przez parę sekund w pokoju, mrógnęła ku nauczycielce swéj, na znak poufnego i zarazem figlarnego porozumienia, westchnęła, główką skinęła żałośnie,