Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i ramionach swoich dźwigają, posiadając! Czegóż ci już więcej do szczęścia brakować będzie, gdy jeszcze w domu swoim ziemskiego boga, najpotężniejszego, najpiękniejszego, najlitościwszego Kserksesa ugościsz!
— Jakto? — zadziwił się Pytyon — więc wiadomość o prośbie, którą do wielkiego króla nędzny jego niewolnik ma zanieść, doszła już uszu twoich, Chileasie?
— Ależ powtarza ją dzisiaj cała ludność Sardes — ze wzniesionemi od zachwytu oczami — odpowiedział Jończyk — o świcie już syn twój, Fredegund, odwiedził kapłanów Cybeli, w twoim imieniu błagając, aby kapłani i kapłanki jutro na kasztanowych wzgórzach za pomyślność kserksesowych przedsięwzięć ofiary złożyli, a zarazem oczy mocarza ucieszyli widokiem nieznanych jemu dotąd, na cześć Cybeli odbywanych procesyi i orgii. Przytem połowę przynajmniej zawartości twoich spichrzów na wozach i wielblądach z Sardes wywoził i przed wszystkimi, którzy go o przyczynę tego zapytywali, chętnie i z radością ją ogłaszał. Dziwią się ludzie śmiałości Pytyonowych chęci, sprawiedliwą dumę jego chwalą i więcej jeszcze niż dotąd gotują się przed nim czołami uderzyć. Ja zaś przyby-