Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ozdobą i podporą domu mojego jest ten, i niech wraz z mojem błogosławieństwem zleją się na niego wszystkie łaski bogów!
Gdy, opuściwszy ustronną komnatę, Pytyon zmierzał do tej, w której zastawiono mu posiłek, w przedsionku ujrzał żonę swoją, Gorgę, pogrążoną w biadaniach i troskach. Spostrzegłszy go, załamała ręce i z głośnem wyrzekaniem go spotkała:
— Znowu więc z domu nieszczęsnego Wamika wygnałeś! Zaledwie po długiem niewidzeniu ujrzały go oczy moje, już wypadł ku łąkom, ludzi zwołał, wielblądy juczyć i konie siodłać rozkazał! A wszystko z takim pośpiechem, jakby się gdziekolwiek twoje składy z towarami, albo zbożowe spichrze paliły. Niech wszystko spłonie raczej, niżbym miała syna przez okrucieństwo twoje utracić! Tak zmęczony, paść gdzie może śród drogi martwy, jak koń mający właściciela o twardem sercu! Zaledwie czarą wina pokrzepić go zdołałam, wyrwał się z rąk moich jak niewolnik, którego biczem gnają! Czy ci na posyłki niewolników niedostaje? Czy zdrowie Gorgi tyle u ciebie waży, ile liść zeschły, lub garść lichego śmiecia?
Mowy tej Pytyon słuchał z pobłażliwym