Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i kwiatów zdawała się być kolebką tej upalnej sielanki młodości i wschodu.
Pierwsza Melissa podjęła głowę, z której warkocze bronzową strugą na plecy jej spłynęły, i kibić swą z uścisku kochanka uwolniła. Nie był to srom dziewiczy, który ją z upojenia zbudził, bo miłość dla Dilorama przenosiła w niej wszystkie inne uczucia, ale właściwa niewiastom przebiegłość nasunęła jej myśl, że w tej chwili właśnie najłatwiej od ukochanego otrzymać może to, czego pragnęła, a czego on jej dotąd odmawiał zawsze. Ta myśl, trochę podstępna, a trochę swawolna, z za rzęs spuszczonych świeciła jej w oczach, kiedy, ramieniem o wezgłowie wsparta, poważnie mówić zaczęła:
— Jeżeli prawdą jest, że kochasz mię, Diloramie, czemu tak często smutnym i zamyślonym bywasz? Wiele już razy pytałam cię o to, ale ty zbywasz mię zawsze jak dziecko żartem, lub odpowiedziami, w które uwierzyć nie mogę. Czy mniemasz, że mię ta skrytość nie boli? Pocałunki twoje nie są mi zupełnie słodkie, bo za nimi połowę swojej duszy przede mną ukrywasz. Nie jestem, Diloramie, dzieckiem, ani niewolnicą i miłość moja ma dumę, którą nieufność obraża!
Słowa te zgasiły na twarzy Dilorama mi-