Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

majątku swego w ręce nierzetelnych handlarzy, ani synowie twoi trudnią się w Sycylii sztuką lekarską! O twój majątek zapytaćby trzeba cieniów wodza jońskiego powstania, a o synów — kawek i kruków, które pożarły ciała obrońców Miletu! Nie wspominałem o tem przed nikim, bo przymioty, którymi hojnie obdarzyli cię bogowie, szanuję i potrzebnym mi jesteś, a przytem wstręt mam do szeptania w ucho satrapy tego, czego on nie podejrzewa. Ale teraz powiadam: zdala bądź, Chileasie, od serca i uszu Dilorama! Mowa jest srebrem, milczenie złotem, a pokora i uległość słusznie tak małemu człeczkowi, jakim ty jesteś, przystoją!
Kiedy Pytyon tak mówił, a raczej szeptał, Chileasa twarz powlekła się zrazu bladością przestrachu, w rysach jego przecież nie zaszła żadna zmiana, gdy ze spuszczonemi powiekami jeszcze cichszym od Pytyonowego szeptem odpowiedział:
— Srodze zraniłeś mię, Pytyonie, wspominając o owych kawkach i krukach, które i bez tego aż nadto dokuczają mi w snach i na jawie. Kłamstwa zarzucać ci nie będę, bo wiem, że rozum twój je przeniknie, ani też zemsty, za ból, który zadałeś mi, nad tobą nie wywrę. Owszem,