Przejdź do zawartości

Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


XVI.


Pan Paweł tedy z wielkiem wzburzeniem i oburzeniem chodził po pokoju, i nie spostrzegał że mały syn jego wyciągał rączyny, i nie posłyszał że w przedpokoju znowu odezwał się dzwonek. Nagle jednak stanął i podniósł głowę, bo otworzyły się drzwi, i w progu błysnęły dwa pozłacane krzyże, i zabrzmiał pokorny a pobożny głos kobiecy:
— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Gdyby deska z sufitu oberwała się, i spadając uderzyła po głowie pana Pawła, nie byłaby go wprowadziła w taki stan moralnego osłupienia, jak wejście w tej chwili do mieszkania jego — pani Apolonji, tej samej kobiety, o której właśnie myślał ze zgrozą i gniewem. Stał jak wryty na miejscu, szeroko otworzył oczy, i ani myślał powitać wchodzącą choćby ukłonem.
Kuderska jednak nie dała się zderutować tą nieruchomością gospodarza domu; widując go zresztą zawsze tylko między obcymi mu ludźmi, śród których najniekorzy-