Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W domu młodego artysty wrzały ciągłe kłótnie, skargi, płacze, i rzucanie się. On szalał cierpieniem, wrzał młodzieńczą niecierpliwością, a natchnienie słabło coraz, i zamierało mu w piersi; ręce odpadały od instrumentu, duch omdlewał. Jemu potrzeba było miłości słodkiej i łagodnej, coby do coraz nowych marzeń kołysała jego artystyczną duszę; towarzyszki rozumnej, której powierzaćby mógł myśli co mu się w głowie roiły; cichego a ciepłego rodzinnego życia, przy którego ognisku podniecałby się wciąż płomień jego serca.
Anastazja dawała mu tylko burze i niepokoje; miłość jej podobną była do rzucania się wściekłej tygrysicy. Życie z nią rodzinne byłoby męczarnią dla każdego, stało się piekłem dla artysty.
Nie miał dla niej nigdy miłości tylko szał. Szał minął, obojętność przyszła. Na widok obojętności tej, kobieta rozszalała jeszcze bardziej — on ją znienawidził.
Znienawidził ją za to, że go pociągnęła w piekło cierpień domowych; a bardziej jeszcze za to, że przy niej utracił to co mu życiem ducha było i przyszłością — natchnienie.
I ona także schła i więdła, trawiona niepohamowanym ogniem który w niej gorzał. Zaczęła chorować, twarz jej okryła się żółtością, czoło porysowało się zmarszczkami, oczy zapadły, i zapłonęły wiecznem wrzeniem wewnętrznem. Potem, w pewną mroźną i wietrzną noc zimową, porwana dzikiem uniesieniem zazdrości i podejrzenia, wypadła z mieszkania nagiemi stopy, i przewiewną okryta