Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Chwile.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

snych siłach, podźwignąć krzyż obowiązku i miłosierdzia.
Bo był to krzyż. Na myśl, czyj próg przestąpi, do kogo mówić będzie, ogarniały ją trwoga, zawstydzenie, nadewszystko zaś odraza, z którą walczyła nadaremnie, zwalczyć jej nie mogąc. Wiedziała, że nikogo sądzić ani potępiać nie powinna, więc walczyła z odrazą, która niemniej taiła się w sercu i niepokoiła ją uczuciem popełnianego grzechu. Powołanie jej i obowiązki, które pełniła, wprowadzały ją często w stosunki z ludźmi; imię też człowieka tego, słynne z talentu, rozumu i energii, wprzódy już parę razy o słuch jej się obiło. Nic złego nie słyszała o nim, ale wiedziała, że żyje zanurzony w tym duchowym zamęcie, w tych gęstych mgłach, które teraz przed ludźmi zasłaniają niebo. Należy też zapewne do tych, którzy myślą zuchwałą, życiem, oddanem samolubnym sprawom i rozkoszom, powiększają ten zamęt i te mgły czynią coraz ciemniejszemi.
Rozum! talent! Czyliż zawsze są one pochodniami, przyświecającemi stopom ludzkim, aby nie schodziły ze ścieżek, wykreślonych przez mądrość i wolę Boga? Bywają też często — w jego ręku są może również — żużlami, wzniecającymi w duszach pożary zwątpienia i buntu. Co pewna, to że był światowcem, dzielącym życie pomiędzy pracą, dostarczającą mu bogac-