Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Chwile.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ściły zgwałconą sprawiedliwość. Teraz to jedna, to druga, podniesie głowę i zakracze tryumfująco: »Dobrze mu tak!« — »Dobrze! dobrze!« — odpowiadają inne. — »Nie prędko powróci!« — »Oho! oho! niech spróbuje, będzie mu znowu!«

Wieko spadło z trumny, las odżył. Kukułka znowu kuka i zanosi się od śmiechu, dzięcioł stuka, kosy gwiżdżą, szczygły i inne drobne ptactwo świegoce na wszystkie możliwe tony i tempa. Poeci lasu, rodów i stopni wszelkich, wznieśli pean na cześć bohaterów. A Pyrolle wonne, Linnea pełna wdzięku, bursztynowe krople żywicy na sosnach, nawet czerwone jak jabłuszka Syrojeżki od stóp sosen, chórem woni wtórują: »Boże, błogosław! Boże, błogosław!«