Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Coś, jakby filuterny uśmiech, przebiegło po twarzy Jerzego.
— Legitymowaną — odrzekł.
W kilka godzin po tej rozmowie do chaty Mikołaja Chutki przyszło z zarządu dóbr książęcych rozporządzenie, aby syn jego Jerzy jechał natychmiast do Laskowa, dla objęcia posady nadleśnego, wakującej po ostatecznie zestarzałym i na łaskawym chlebie pozostawionym poprzedniku. Nazajutrz, gdy żegnał się z rodzicami, ojciec nad pochyloną jego glową tyle drobnych krzyżyków w powietrzu kreślił, że chyba z tysiąc ich było. Matka i mała siostra w głośny płacz uderzyły, bracia stali przy drzwiach chaty z pozwieszanemi rękoma i głowami. On ojca w rękę ucałował, matkę pochwycił w ramiona, siostrę w obu rękach, jak piórko, pod sufit podniósł; braci prosił, aby go w Laskowie przy każdej sposobności odwiedzali. Lecz wszystkie rozczulenia, pożegnaniu towarzyszące, nie zdołały zgasić wesołości, od której ciągle rumieniły mu się policzki, błyszczały oczy, śmiały się usta. Ode drzwi coś go znowu ku ojcu rzuciło. Uczuł dla niego rzewną wdzięczność za to, że go nigdy nie bił i na żaden inny sposób w dzieciństwie nie krzywdził, że dla niego trzymał, dużą część chleba od ust sobie odbierając, guwernera, że dla zdobycia mu posady w dobrach książęcych długie godziny, dnie nawet, cierpliwie i pokornie wyczekiwał u wrót dziedzińców, u progów kuchen, u stopni ganków, aż nareszcie, przed oblicze pana dopuszczony, czołem o ziemię uderzył i na rzecz syna o dawnych usługach i zasługach swojego rodu przypomniał. Pomyślał o tem Jerzy, od samego już progu wrócił i, z wilgocią w oczach, na jedno kolano przyklęknąwszy, długim pocałunkiem przylgnął do bosej stopy ojca. Wtedy usta starego chłopa trząść się i powieki dziwnie latać zaczęły, matka i siostra wprost już ryknęły płaczem i Jerzy, ramionami kolana ojcowskie oplatając, zapłakał także. Ale ta chwila rozczulenia prędko minęła; teraz w każdej