Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powitam go w Kaźmirówce i uczęstuję misą kartofli, albo szklanką mleka. Będzie to idyla, z którą radbym podzielić się z nim, choć przez krótki moment, gdyby tu przybył. Ja do niego nie pojadę.
— Stanowczo powiedziane — rzekł Rosnowski.
I zaraz zwrócił się do młodego Darnowskiego:
— Cóż ty na to, Stefanie?
Małe, ale rozumne oczy jego nabrały wyrazu ciekawości bardzo żywej.
Stefan wzruszył ramionami.
— Jeżeli kiedykolwiek wpływałem na Kazia, to już jest rzecz zrobiona i skończona. Teraz, niech robi, jak chce. Zresztą nie wywiera się na człowieka wpływu przez słowa.
— Przez cóż się go wywiera?
— Przez przykład i uczucia — odpowiedział Stefan.
Uśmiechnął się i dodał:
— Niech Marceli obudzi w bracie, a raczej wskrzesi miłość dla afer, a zarazem przekona go, że one są dla niego obowiązkiem, a pojedzie on najpewniej robić afery... Mieć dla czegoś miłość i czuć się względem czegoś do obowiązku, oto wszystko. Bez tego nic niema, albo wszystko jest złe.