Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyszedłem, aby cię zapytać, co będzie z temi cegłami, bo jeżeli ich wkrótce nie dostaniemy...
— Jak to nie dostaniemy! — przerwał Stefan — to tylko mała zwłoka, ręczę ci, że pojutrze rozpoczniemy już mularkę.
— Czy zauważyłeś, jak postąpił dach na stodole? To mój tryumf!
— I mój także; bo sposób, w jaki kryjemy twoją stodołę, zdobył aprobatę ojca i innych gospodarzy najwytrawniejszych. Zato ogrodzenie ani jeszcze zaczynane.
— To rzecz podrzędna. Idzie mi teraz głównie o roboty mularskie.
— Lękasz się być w zimie bez pieców! — zażartował Stefan.
— Nie lękam się niczego, tylko chciałbym jak najprędzej zacząć. W Kaniówce nic wcale do czynienia nie mam, a robotnik bez zajęcia, to materjał na szubienicę. Warsztatu potrzebuję.
— Wkrótce mieć go będziesz. Co się tyczy inwentarza, zrobiłem już rachunek, może teraz przejrzymy go razem.
Przy jednym ze stołów, okrytych papierami, zaczęli przeglądać jakieś rachunki i, pogrążyli się w tem zajęciu całkowicie. Łatwo było odgadnąć, że przedmiot, któremu się oddawali, był