Przejdź do zawartości

Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Że... że dotąd zamąż nie poszła!
Stary wybuchnął swoim raźnym i dobrodusznym śmiechem.
— Zamąż? a za kogóż, kotku, wyjśćby miała? Za koguta chyba? cha, cha, cha! co tu robić? Chyba za koguta! Bo tu nikt nie żeni się i nie wychodzi zamąż!
— Dlaczego, stryju?
Zdziwiło go to pytanie bardzo.
— Nie wiesz? Co tu robić! A no, to się dowiesz, gdy trochę tu pobędziesz!
Spoważniał, śmiać się przestał.
— Ale to nic nie szkodzi, kotku! Jeżeli rodziny nie zawiązują się w jednem miejscu świata, za to w innem mnóstwo ich zawiązywać się musi; ludzkości przez to nie ubędzie i dla ogólnej jej ekonomiki to, co tu robić, wszystko jedno.
Teraz Romanowi śmiać się chciało. Rozumowanie było istotnie dość szczególnem!
— Ależ, kochany stryju, rozumowanie to wcale pocieszać nie może, że takie wdzięki i zalety jak kuzynki Ireny...
— Jakie tam wdzięki! bardzoś łaskaw! — przerwał Darnowski. Bardzoś łaskaw, bo pewnie tam na świecie szerokim spotykałeś mnóstwo pięk-