Od Mrukostwa Nawróciciel udał się do Piszczałkowstwa i tam to samo zaproszenie co do słowa powtórzył, poczem przez cały następny dzień i wieczór, w obu domostwach, płonął taki ogień ciekawości, że dziw prawdziwy, iż się one od niego nie zapaliły. A że wieść o zaprosinach p. Wincentego i o ich przyczynie rychle się na językach, babskich zwłaszcza, po inszych domostwach rozniosła, tedy i one stanęły całe w ogniu zapalczywych domysłów, odgadywań i sprzeczek o to: jaką ma być ta rozmowa Naści ze stryjmi? o czem? dla jakiej przyczyny? Co to będzie? Co to będzie? Po największej części przypuszczali ludzie, że Naścia za mąż idzie i żąda przed ślubem ze stryjmi się pogodzić, a że rodzicieli nie miała, błogosławieństwo od nich otrzymać.
Oj, pobłogosławią jej oni, jak dyabeł wodę święconą zwykł błogosławić! Niektórzy mówili, że na miejscu Naścinem będąc, stryjom takim w oczyby tylko pluli, i że chęć pogodzenia się z nimi poniżaniem się jest i brakiem ambicyi. I za kogoby wychodzić mogła? Chyba za Bolka. A no, za kogo wychodzi, to wychodzi, ale pewnie w pójściu za mąż klucz do zagadki tej utkwiony, bo i o czemże inszem młoda panna myślećby mogła, jeśli nie o pójściu za mąż?
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/254
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.