Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/059

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piąstkami chwyciła się za spódnicę babki, a cała jej drobna postać przybrała wyraz oporu i niechęci. Ale Mrukowa porwała ją z ziemi i kościstymi palcami mocno ją w pasie ściskając na środku izby postawiła. Tu nad złotowłosą głową dziewczynki pochyliły się z dwóch stron dwie twarze kobiece: jedna tłusta i jak ogień rozczerwieniona, druga koścista, od złości zzieleniała, i dwie pary oczu rozpłomienionych w jej oczy się wpiły. Ręce ich, drobne jej plecy głaszczące, spotykały się z sobą i nawzajem odrzucały się ruchami porywczymi, głosy zaś, pieszczotliwie wycienione, przemawiały:
— Stryjka Waleryana żądasz na opiekuna? prawda, rybko? Prawda, kurczątko? Pokaż paluszkiem na stryjka Waleryana! Pokaż rybko, aniołku, kurczątko!
— A żeby cię febra zatrzęsła z kurczątkiem twojem! Tu nijakiego kurczątka niema! Twoje własne dzieci to gęsięta podle płotu wzrastające, a tu dziewczynka jest grzeczna, rozumna, która wie dobrze, kto lepszy i pod czyjem opiekuństwem będzie jej lepiej!... Pokaż paluszkiem na stryja Dominika, pokaż! Cukierków z miasta stryjek ci przywiezie!
— Czemuż nie gadasz, Nastka?...
— No, robaczku, nie lękaj się niczego! gadaj! Pokazuj! którego stryjka wolisz?