Bardzo to zdolny chłopiec i pełen najlepszych chęci. Wysoko on zajdzie! Dobry chłopiec, kochany i szanowany przez wszystkich. Możesz pan z niego być dumny, zapewniam pana!
Kowal słuchał zrazu z gębą otwartą, patrzał to na mówiącego, to na dyrektora, po czym spojrzał na syna, który stał przed nim drżący, ze spuszczonymi oczyma i jak gdyby przypomniawszy sobie i zrozumiawszy po raz pierwszy to wszystko, co musiał od niego przecierpieć ten biedny malec, i tę łagodność i odwagę z jaką cierpiał — wstrząsnął się pokazując w twarzy najpierw jakieś wpółprzytomne zdumienie, potem przejmujący ból, a wreszcie gwałtowną, pełną żalu tkliwość, i szybkim ruchem objąwszy głowę syna do piersi ją sobie przytulił. A my się do niego zaczęli zaraz cisnąć jeden przed drugim. Ja go zaprosiłem na czwartek, z Derossim i Crossim, inni mu się kłaniali, to go pogłaskał który, to dotknął jego medalu, a każdy mu coś miłego powiedział. A kowal patrzył osłupiały, jak ze snu zbudzony, ciągle jeszcze przyciskając do piersi głowę syna, który łkał ze szczęścia.
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Ten medal Precossiego był wyrzutem dla mnie. Tyle czasu przeszło, a ja nie zasłużyłem dotąd na medal ani razu.
Za mało się uczę. Nie jestem z siebie rad. I nauczyciel, i ojciec, i mama — też nie radzi ze mnie. Nawet mnie już i zabawa tak nie ciągnie jak dawniej, kiedym się z zapałem do nauki brał, lekcje odrabiał, a później tak do zabawek moich leciał jakbym ich z miesiąc