Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przez to małżeństwo, wybrała to mniej egoistyczne. Zagroziłem, że zabiję go. Groźbę tę wzięła tak poważnie, że też śledziła Braymore House. Nie widziała jednak, jak tam wszedłem. Wczoraj rano znów się tam udałem i przeciąłem drut alarmowy. Wczoraj wieczór zaś zarzuciłem linę na drabinę i ściągnąwszy ją na dół, wszedłem do góry. Ku memu zdziwieniu okno było otwarte i światła zaświecone. Ujrzałem zwłoki Louby zesztywniałe na łóżku. Przez chwilę omal nie załamałem się pod grozą tego wykrycia i chciałem rzucić się do ucieczki. Ale przypomniałem sobie kwity Beryl i wszedłem do pokoju.
— Okno było otwarte? — spytał Brown. — Miller powiada, że było zamknięte i że niemożliwą jest rzeczą, otworzyć je z zewnątrz.
— Było szeroko otwarte — rzekł Frank. — Wszedłem do środka i podszedłem do łóżka. Zdawało mi się, że żyje jeszcze i zbadałem jego serce. Wówczas poplamiłem płaszcz. Był już jednak martwy. Poszedłem do drugiego pokoju. Była cisza.
— Czy klucz był w zamku?
— Nie. To mi się wydawało dziwne. Zacząłem przetrząsać szuflady, ale nie znalazłem nic. Potem ogarnęło mnie przerażenie i powróciłem na ulicę. Wówczas ujrzałem Beryl — miss Martin. Była przerażona, a ja nie mogłem odrazu jej upewnić, wkońcu przekonałem ją, że ja nic Loubie nie uczyniłem, chociaż — przyznałem — widziałem go, i odbiegłem od niej, zanim zdołała mi stawić dalsze pytania. Chciałem być sam i rozpamiętać te rzeczy. Wiedziałem, że podejrzenie padnie na mnie: przecięty drut, groźba, jaką rzuciłem.
— Dlaczego przyszedł pan do klubu? Widzieliśmy pana — rzekł Brown.