Strona:PL Edgar Wallace - Tajemnicza kula.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak... naprawdę, że tak.. Może teraz nie uwierzysz, ale... — szarpała chusteczkę.
— Nie, Beryl! Czy zechcesz mi powiedzieć, wiele mu winna jesteś? Wierz mi, jak wysoką byłaby ta suma — to będzie mniejsza, niż to, ile będę mógł być zmuszony zapłacić za twoją wolność...
— Frank! Co chcesz uczynić?
— Wszystko, co będzie potrzebne, by cię uratować przed Loubą! Wszystko, Beryl!
— Nie! — położyła rękę na jego ramieniu. — Frank! Staram się nie niszczyć twego życia! Staram się, byś nie odpokutowywał za me szaleństwa — ty i moja matka! Ty napewno nie — nie unicestwisz —
— Nie unicestwię twej ofiary? Więc ty poświęcasz się, przyznajesz to? I czy sądzisz, że stracić ciebie dla mnie nie znaczy więcej, niż stracić — wszystko?
— Nawet, jeślibym na to pozwoliła, nie będziesz mógł tego zapłacić! — zawołała — a jeślibyś mógł, to zrujnowałoby to ciebie. A pozatem mama — ty wiesz, jak muszę być ostrożna — a on nie chciał czekać — ani dnia! Zresztą — teraz za późno. Przyrzekłam...
— Przyrzekłaś!... Człowiekowi, o którym wiesz, że jest tak podły, że zmusza cię do małżeństwa szantażując twemi długami! Chociażbyś nie wiedziała o innych rzeczach dotyczących go, to jednak wiesz to jedno — i chcesz wyjść za niego!
— Robię to, co uważam za najlepsze, Frank — i staram się ponosić konsekwencje tego! — Głos jej drżał.
— To twoje ostatnie słowo? — zapytał. — Zerwanie?
— Tak — odrzekła słabo. — Zapomnisz, Frank... wnet... i będziesz szczęśliwy z kim innym... lepiej dla ciebie przejść ten ból teraz, gdy masz czas przyjść do siebie i zacząć nowe życie, aniżeli być zniszczonym bez nadziei dźwignięcia się!