Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i dążenia. Dobrze śpiewał na chórze, zajmował się nawet utrzymywaniem w porządku mszałów, stanowczo jednak odmówił sprawowania funkcji dzwonnika, mimo, że należało to do stałych obowiązków nauczyciela. Uważał, że rola ta niegodna jest człowieka wyzwolonego.
— Nie jestem stróżem kościelnym — odpowiedział sucho. — O, żeby to było u mnie w szkole, wyciąłbym im takie policzki, że popamiętaliby mnie!
A widząc, że ksiądz nie odpowiada mu i pośpiesznie nakłada na siebie albę i stułę, dodał:
— Cicha msza, prawda?
— Rozumie się, ale prędko!.. Muszę być w Bazoches przed pół do jedenastej na wielkiej mszy.
Lequeu wyjął z szafy stary mszał, zamknął go i poszedł położyć na ołtarzu.
— Prędzej, prędzej — naglił proboszcz, pchając naprzód Delfina i Nenesse’a.
Spocony i zdyszany, z kielichem mszalnym w ręku, wpadł do kościoła i rozpoczął odprawianie mszy, do której dwaj malcy służyli mu, spoglądając na siebie ukradkiem z łobuzowskiemi błyskami w oczach. Kościół tworzyła jedna tylko nawa z okrągłem, wykładanem dębowem drzewem sklepieniem, które odpadało kawałami wskutek uporu rady gminnej, odmawiającej wszelkich kredytów: woda deszczowa przeciekała przez połamane łupkowe dachówki i wielkie plamy zdradzały bardzo już posunięte przegnicie belkowych wiązań. Na chórze, osłoniętym kratą, zielonawa pleśń pokrywała fresk absydy, przecinając na dwoje postać Przedwiecznego w otoczeniu klęczących aniołów.
Kiedy ksiądz zwrócił się z podniesionemi błogosławiąco ramionami do gromadki wiernych, był już nieco uspokojony widokiem kościoła, zapełniającego się przedstawicielami władz miejscowych i miejscowej ludności. Był mer, jego adjunkt, radni gminy,