Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/572

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Od kilku miesięcy sytuacja jego w gminie pogorszyła się. Był zawsze szorstki i grubjański w stosunku do dzieci, które odsyłał szturchańcami na rodzicielski śmietnik. Jego wybuchy potęgowały się wszakże, a nadto zaszła paskudna historja z małą jakąś dziewczynką, którą tak trzasnął linją w głowę, że rozpłatał jej ucho. Rodzice napisali skargę na niego, żądając, aby go odwołano. Nadto, zamążpójście Berty rozwiewało dawne nadzieje, właściwie dawne rachuby, uważane przez niego za bliskie zrealizowania. O, ci chłopi, ta przeklęta rasa, odmawiają mu swoich córek, a teraz chcą pozbawić go chleba z powodu ucha jakiejś smarkuli.
Nagle, jak gdyby znajdował się w klasie, walnął pięścią w otwartą książkę, wołając do popisowych:
— Trochę ciszy, psiakrew!... Cóż, u licha, wydaje się to wam takie zabawne, że idziecie dać sobie rozbijać łby przez Prusaków?
Zwrócono się ze zdziwieniem w jego stronę. Tak, napewno nie jest to zabawne. Wszyscy się na to godzili. Delhomme powtórzył swoją myśl, że każdy powinien bronić swojego pola. Gdyby Prusacy przyjść mieli do Beaucji, przekonaliby się, że mieszkańcy jej nie są tchórzami. Ale iść bić się o cudze pola!... Nie, nie, to wcale nie zabawne!
W chwili tej wszedł Delfin, w towarzystwie Nénesse’a, bardzo czerwony, z oczami rozpalonemi gorączką. Usłyszał ostatnie słowa, przysiadł się do stołu towarzyszy i zawołał:
— Tak, tak, niech tylko przyjdą Prusacy, wytłuczemy ich na miazgę!
Zauważono chustkę, owiązaną sznurkiem dokoła ręki i zapytano, co mu się stało? Nic, zaciął się. Zdrową ręką huknął gwałtownie w stół, żądając przyniesienia litra wina.
Armata i Hjacynt patrzyli na młodych chłopaków bez gniewu, w pełnem wyższości politowaniem jeno. I oni także uważali, że trzeba na to być bardzo mło-