Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/544

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chem i rzekła, że dopóki dzieciak nie urodził się, może się jeszcze nie urodzić. Wśród ciemności nocnych zapanowało milczenie, i dopiero po dłuższej chwili zadał Kozioł żonie pytanie, dlaczego tak powiedziała. Przytulona do niego, szepcąc mu wprost do ucha, przyznała się, że, przed miesiącem, spostrzegła z przerażeniem, że zaszła znów w ciążę i zaraz, nie mówiąc nic mężowi, pobiegła do Sośnichy, starej czarownicy z Magnolles. Jeszcze jeden dzieciak! Ładnie mąż przyjąłby tę wiadomość! Na szczęście jednak, stara uwolniła ją za pomocą zwyczajnej igiełki. Kozioł słuchał wyznania żony, nie pochwalając jej kroku, ani go nie ganiąc. Poznać jednak można było, że rad był z tego co zrobiła po kpiarskim tonie, jakim zapytał ją, czy zaopatrzyła się w igłę i dla Franki. Pytanie męża zabawiło widać ją także, ujęła go bowiem w ramiona i szepnęła mu, że stara Sośnicha nauczyła ją innego sposobu... takiego dziwnego sposobu!... — Jakiego?... Gadaj-że! — Otóż inny chłop może zepsuć to, co zrobił pierwszy: musi tylko zabrać się do kobiety i zrobić jej trzy znaki krzyża na brzuchu, odmawiając przytem „Zdrowaś“ nie od początku do końca, ale naodwrót. Po takim zabiegu dziecko, o ile jest w brzuchu, wyskakuje i ulatnia się jak kamfora. Kozioł przestał się śmiać, oboje udawali, że nie wierzą, wiara w gusła wrosła jednak tak głęboko w krew i ciało ich rasy, że dreszcz przejął ich mimowoli. Komuż nie było wiadomo, że stara wiedźma z Magnolles przemieniła raz krowę w owcę i wskrzesiła umarłego? Musi więc tak być i z tem przeżegnaniem, skoro o tem zapewnia. Ostatecznie Liza, łasząc się Kozłowi, poprosiła go, aby spróbował na niej odmówienia „Zdrowasiek“ od końca do początku i przeżegnania przytem jej brzucha krzyżem trzy razy, żeby mogła się przekonać, czy nic nie będzie czuła... Nie, nic! Widać igła zrobiła swoje! Żeby tak sprobować tego na France! Na niej narobiłoby dopiero to bigosu! Roześmiał się. W jaki sposób? — Dlaczegóżby nie?